13 kwietnia 2025 r. odbyła się wycieczka z okazji Światowego Dnia Bobrów. Była to okazja do obserwacji jak ten gatunek zmienia swoje środowisko życia i jaki ma wpływ na stosunki wodne oraz inne gatunki roślin i zwierząt. Jednym z uczestników wyprawy był zaprzyjaźniony z nami lokalny przyrodnik – Dawid Sobolewski, który jest członkiem Stowarzyszenia Nasz Bóbr i dysponuje dużą wiedzą na temat największego europejskiego gryzonia. Był to nasz „gość specjalny”. Przez część wycieczki towarzyszył nam także jeden z naszych członków – Tomasz Stanisławski, który mieszka w Lednogórze i to on namierzył tutejsze stanowiska bobrów i wskazał jako dobre miejsce na zorganizowanie wyprawy. Obu panom serdeczne dzięki!
Była to akurat Niedziela Palmowa, więc wyjątkowo spotkaliśmy się po południu. Po powitaniu i krótkim wstępie, wystartowaliśmy z naszej siedziby w Lednogórze i podążyliśmy w stronę dawnej wsi Wojnowo, która obecnie jest częścią Lednogóry. Po drodze nad rzekę mijaliśmy niewielki las – ols, który pomimo wiosennej pory zupełnie pozbawiony był śladów wody. W tym roku poziom wód jest w całym regionie dramatycznie niski. Jest to brzemienne w skutkach m.in. dla płazów, które rozmnażają się w wodzie a obecnie pozbawione są większości swych tradycyjnych miejsc rozrodu. Nad rzeką wszędzie było widać ślady bobrów na drzewach. Naszą uwagę przykuła też stojąca a nie płynąca woda.
Refleksje przy tamach
Wybrane przez nas miejsce docelowe odwiedzaliśmy już podczas innej wyprawy – na najwyższy „szczyt” regionu. Wtedy rzeka była świeżo po pracach „utrzymaniowych” i była prawdziwą wodną pustynią. Obecnie widać już pierwsze pozytywne zmiany. Pojawił się szuwar trzcinowy, dając schronienie rybom i innym zwierzętom wodnym, zaczyna pojawiać się inna roślinność wodna. No i pojawiły się bobry, które zbudowały tu swoje dwie tamy i wykopały nory. Jedna z tam została jednak w dużej mierze uszkodzona przez człowieka. Przy tamach bardzo rozgadaliśmy się na temat bobrów. Tego jak żyją i jak wpływają na ekosystem, jak zmieniają go dla swoich potrzeb i jaki ma to wpływ na inne gatunki. Przypomnieliśmy, że jeszcze niedawno bobry były gatunkiem skrajnie rzadkim, któremu niemal groziło wymarcie, zarówno w Europie jak i w Ameryce Północnej, gdzie polowano na nie dla cennych skór. Stwierdziliśmy też, że pomimo obecności bobrów, rzeka nadal jednak płynie prostym, mocno pogłębionym korytem a tamy są na tyle niewielkie, że nie są w stanie stworzyć rozlewisk. Zatem jeszcze daleka droga do normalizacji stosunków wodnych. Taka rzeka jeszcze przez wiele lat będzie jedynie pełnić rolę odwadniającą przyległe łąki i torfowiska, które ulegają coraz silniejszej degradacji. I prawdopodobnie, pomimo obecności bobrów będzie rzeką okresowo wysychającą. Źle to wróży całej sytuacji hydrologicznej regionu i będzie miało nadal duże negatywne znaczenie dla sytuacji w rolnictwie, które już dziś odczuwa znaczny niedostatek wody. Oznacza to również zanik siedlisk wielu dawniej pospolitych a obecnie bardzo już rzadkich gatunków roślin i zwierząt. Wilgotne łąki a zwłaszcza związane z wylewami łąki zmiennowilgotne należą do najszybciej zanikających i najsilniej zagrożonych zbiorowisk roślinnych. Związane jest to z jednej strony z osuszającymi pracami regulacyjnymi a z drugiej strony ze zmianą użytkowania łąk, które są przekształcane na użytki rolne, przeznaczane pod zabudowę, a te które pozostały są coraz intensywniej użytkowane. Nad rzeką Główną w miejscu naszej wycieczki głównym problemem jest osuszanie i zmiana stosunków wodnych a miejscami również intensywne użytkowanie czy zmiana użytkowania na rolne. Pozostało już niewiele gatunków wilgotnych łąk i są to populacje szczątkowe. A warto dodać, że łąki zmiennowilgotne należą do najcenniejszych przyrodniczo zbiorowisk roślinnych, będących domem m.in. dla wielu najpiękniejszych roślin łąkowych, obecnie skrajnie zagrożonych. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku ptaków i owadów. Dziesiątki gatunków dawniej powszechnych, dziś już niemal zniknęło z krajobrazu.
Sama rzeka, przypominająca prosty rów także przez długie lata będzie mało atrakcyjna i krajobrazowo i jako miejsce życia dla ichtiofauny. Tylko nieliczne gatunki mogą przetrwać w tak płytkiej, monotonnej, okresowo zanikającej rzece. Woda w rzece jest też silnie zanieczyszczana nawozami i środkami ochrony roślin. Sytuację pogarsza niewielka ilość wody w rzece oraz brak wylewów a przez to mniejsze możliwości oczyszczania.
Dawniej cała szeroka dolina najprawdopodobniej była zabagniona i porośnięta bagiennym lasem. Niewielki spadek utrudniał odpływ wód. Przesycona ogromną ilością wody dolina była wielkim obszarem wodonośnym, zapewniającym rzece stały dopływ wód i jej w miarę stabilny poziom także w czasie suszy. Wykarczowanie lasów i melioracje osuszające umożliwiły użytkowanie tych terenów. Dopóki gospodarka była ekstensywna, a rzeka wciąż mogła wylewać mogło to być działanie postrzegane jako korzystne dla bioróżnorodności. Gospodarka człowieka i przekształcanie środowiska, przede wszystkim karczowanie lasów, tworzenie łąk, pastwisk i pól początkowo prowadziło do stwarzania nowych ekosystemów z całym bogactwem roślin i zwierząt. Dopiero intensyfikacja użytkowania, jaka ma miejsce w obecnych czasach, doprowadziła do zaniku bioróżnorodności i degradacji środowiska.
Wrażenia przy żeremiach
Po tych refleksjach ruszyliśmy nad pobliskie stawy, gdzie mieliśmy namierzone noro-żeremia bobrów. Przy okazji podziwialiśmy kwitnące kaczeńce, czyli knieć błotną oraz tworzącą ciekawie wyglądające podwodne rozety okrężnicę bagienną. Ta jednak jeszcze nie kwitła. Udało się też schwytać i pokazać straszkę pospolitą – niepozornie ubarwioną ważkę, którą można spotkać nawet bardzo wczesną wiosną, gdyż jest to jedyna ważka zimująca w postaci dorosłej, czyli imago. Powszechne zainteresowanie wzbudziły stare wierzby z wyraźnymi śladami żerowania bobrów.
No i wreszcie żeremia, a w zasadzie noro-żeremia, gdyż umiejscowione na styku lądu i wody. Dawid wyjaśnił ich znaczenie i budowę, korzystając z kolorowych wydruków. Obchodząc jeden ze stawów, Dawid, który jest także bardzo zaangażowany w ochronę płazów, zwrócił uwagę na odgłosy ropuchy szarej, która właśnie miała porę godów.
Nasyceni wrażeniami, dużą ilością informacji, pięknem przyrody i świeżym powietrzem, ruszyliśmy w drogę powrotną. Jedni rozmawiali między sobą na temat tego co zobaczyli, inni dopytywali o nurtujące ich rzeczy, inni po prostu podziwiali widoki i rozkoszowali się śpiewem ptaków i popołudniowym słońcem. I tak pełni pozytywnych wrażeń dotarliśmy do Stacji Lednogóra, gdzie podziękowaliśmy sobie nawzajem za udział i rozstaliśmy się.
Na koniec pragnę jeszcze raz podziękować Dawidowi Sobolewskiemu i Tomaszowi Stanisławskiemu, dzięki którym wycieczka była tak ciekawa i tak udana. Dobra robota chłopaki!
Poniżej fotorelacja z tego wydarzenia: