Tak tu było… po spotkaniu ze Świadkiem Historii – Pracownia Dziedzictwa Regionu 2025.02.15

Tak tu było… po spotkaniu ze Świadkiem Historii – Pracownia Dziedzictwa Regionu 2025.02.15

Za nami pierwsze spotkanie z cyklu „Tak tu było”, zorganizowane przez Obserwatorium Dziedzictwa w stowarzyszeniu Kasztelania Ostrowska.

Spotkanie poprowadził honorowy członek Stowarzyszenia – Pan Tadeusz Panowicz, za co bardzo dziękujemy.  Jego opowieści z dziejów Pobiedzisk w czasie wkraczania wojsk radzieckich w 1945 roku,  ostatecznie przerodziły się w pełną ciekawych wspomnień i nieznanych historyjek dyskusję o czasach wojennych, ale nie tylko w Pobiedziskach i okolicy.

Pan Tadeusz zaczął opowieści od wojennej historii klasztoru Sacre Coeur, gdzie najpierw okupant zorganizował punkt wysiedleń Polaków z tutejszych ziem na wschód. Następnie w klasztorze założono szpital dla niemieckich żołnierzy poszkodowanych na froncie wschodnim. Przywożono ich stamtąd do Pobiedzisk, żeby ich tu trochę „podreperować” zanim trafią dalej, do rodzimych szpitali na terenie Rzeszy. Podobno była to propagandowa działalność hitlerowska, która miała na celu ukrycie prawdziwego stanu zdrowotnego żołnierzy wracających ze wschodniego frontu.  Opowiadana historia klasztoru w zapętleniu z dyskusją o starych cmentarzach, zahaczyła także o ciekawy przypadek węgierskiego lotnika, który rozbił się na łąkach Bocińca i tylko z racji niewielkiej odległości wypadku od klasztoru, poparzony trafił przypadkiem również do tego szpitala. Po nieuchronnej śmierci, tak samo jak niektórzy pozostali pacjenci został pochowany na cmentarzu ewangelickim.

Dowiedzieliśmy się, że dnia 21 stycznia 1945 roku wojska radzieckie weszły do Pobiedzisk, ale to wcale nie znaczy, że wyzwoliły Pobiedziska spod okupacji niemieckiej – w tym czasie Pobiedziska były już wolne.

W opowieściach powróciliśmy również do grupy spóźnionych niemieckich żołnierzy, którzy zostali rozstrzelani przez wojska radzieckie w Gołuniu, do innych 19-tu rozstrzelanych z kolei w Imielenku oraz usłyszeliśmy o prawdopodobnie ostatniej ofierze wojny w regionie czyli kowalu Józefie Kaniewskim.

Rozmawialiśmy o wielu ważnych osobistościach z Pobiedzisk, pamięć o których zasługuje według Słuchaczy na uczczenie, na przykład nazwaniem ulicy ich imieniem. Praktycznie każda z tych postaci wiąże się z ciekawą opowieścią. Poza członkami rodu Jackowskich z Wronczyna, wspomniano o Wojciechu Staszewskim, właścicielu największej w okolicy odlewni żelaza i stali, który został ukryty przed Niemcami w Poznaniu, jednak w grudniu 1939 roku przypomniało mu się, że uciekając zostawił w domu warzywa czy zaprawy i postanowił się wybrać po nie do Pobiedzisk rowerem, czego niestety nie przeżył. Ciekawostką było to, że umiał całego „Pana Tadeusza” na pamięć!

Wspomniany był również Wiktor Widera, znany pszczelarz, Prezes Wielkopolskiego Związku Pszczelarzy, który zostawił po sobie m.in. zaprojektowane i funkcjonujące do dzisiaj ule „typu widerowskiego” oraz córka pobiedziskiego organisty Janina Klatt, która po ukończeniu studiów na kierunkach fizyki i chemii,  założyła w Katowicach żeńskie gimnazjum, które prowadziło kółko pilotażu dla kobiet. W czasie wojny pod przykrywką pracy w niemieckiej aptece organizowała leki i ubrania dla polskich więźniów w obozach. Zginęła po aresztowaniu, do którego za pomocą donosu przyczyniła się jej własna uczennica.

Wspomniano również o zasłużonym synu młynarza- Bolesławie Zagalaku, pośmiertnie odznaczonym przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej czy o Krucjacie Wolności założonej w latach 50-tych do walki z komuną przez młodzież pobiedziską oraz o wielu innych zasłużonych mieszkańcach naszych ziem.

Uczestnicy spotkania mieli okazję zobaczyć na żywo Protokolarze Towarzystwa gimnastycznego „Sokół” w Pobiedziskach, w których spisywano ręcznie sprawozdania z zebrań od dnia 5 lutego 1911 roku, czyli od momentu założenia towarzystwa. Dużo radości sprawiły próby odczytania poszczególnych wpisów- w większości udane. Rarytasem zaprezentowanym przez Pana Tadeusza były tablice historyczne z 1841 roku, opracowane przez samego Joachima Lelewela.

A to wszystko w Kasztelanii Ostrowskiej!

Dziękujemy Panu Tadeuszowi Panowiczowi za ciekawe spotkanie z historią, a uczestnikom za przybycie i aktywne wspominki oraz dyskusje wskrzeszające przeszłość.

Z nadzieją, że nic nie pomyliliśmy w spisaniu tego sprawozdania, zachęcamy do uzupełnienia tematów i wiedzy w komentarzach 🙂

Miejmy nadzieję, że do zobaczenia wkrótce na kolejnym „Tak tu było”!

tekst: Małgorzata Marciniak, foto: Teresa Kozłowska