Kto spotkał ostatnio kwitnący żywokost – ręka do góry !
Przyciąga oczy swą charakterystyczną urodą i… budzi wątpliwości. Czy i jak można go teraz wykorzystać?
Powszechnie wiadomo, że korzysta się z żywokostowego korzenia. Ten pozyskujemy jednak od października do marca, by stworzyć syrop cenny przy nieżycie gardła, suchym kaszlu, chrypce, zapaleniu oskrzeli. Często też tworzy się z niego smarowidła, niezwykle skuteczne na bolące mięśnie, nadwerężone stawy i kręgosłup.
No dobrze, a świeże ziele i kwiaty? Choć mało kto o tym wie – są jadalne, ale raczej po obróbce termicznej, ponieważ ziele ma szorstkie włoski.
Potrawy z żywokostem w roli głównej cenią Gruzini. Wymieszany z pokrzywą, jasnotą i ziarnopłonem tworzy potrawę zwaną pchali – rodzaj warzywnej papki z orzechami, okraszonej ziołami i octem.
Ale i w polskiej kuchni dawnej żywokost był znany i doceniany. Przyrządzano go więc jak kapustę, siekano i gotowano z dodatkami, dodawano go też do racuchów – placków z ciasta naleśnikowego.
Liście żywokostu można dodawać do zup i potraw warzywnych. Mają tę zaletę, że nie twardnieją – można je zbierać od początku maja aż do września.
Kwiaty żywokostu zaś zawierają tak dużo słodkiego nektaru, że dawniej wysysały je dzieci wracając ze szkoły czy przy doglądaniu bydła na pastwisku