Dnia 01 pażdziernika 2023 roku, mieliśmy przyjemność poprowadzić wycieczkę w okolice jeziora Drążynek, będącego rezerwatem przyrody. Zarówno sam rezerwat jak i przyległe do niego tereny są niesłychanie atrakcyjne przyrodniczo i turystycznie.
Trochę mieliśmy pecha, gdyż nasza wycieczka zbiegła się w czasie z imprezą biegową. Aby uniknąć sytuacji konfliktowych, byliśmy zmuszeni nieco zmienić trasę naszej wycieczki, co akurat się nam udało. Żal tylko, że trasa alternatywna nie była aż tak piękna jak ta planowana… No ale trudno! Na pogodę narzekać nie mogliśmy. Od samego rana piękne słońce. Miało to swoje przełożenie na frekwencję – przybyłych na naszą wycieczkę było tym razem chyba aż nadto. Zważywszy na „konkurencyjną” imprezę, parkingi dla turystów pękały w szwach. Trudno było też przemawiać do tak dużej liczby osób i pojawiły się nawet głosy aby w przyszłości podzielić nasze wycieczki na różne grupy, np. wiekowe. Trudno się było nie zgodzić. Z całego serca chcemy wszystkim gorąco podziękować za przybycie i udział w naszej wycieczce!
Przewodnikami na trasie oraz po świecie przyrody byli członkowie Dzikiego Dziedzictwa, w składzie: Natalia Jędrzejczak, Maciej Jędrzejczak oraz Piotr Fonfara. Po krótkim wprowadzeniu, na temat naszego stowarzyszenia, ruszyliśmy w drogę. Od razu po opuszczeniu parkingu weszliśmy na mało uczęszczaną, ale wygodną ścieżkę leśną, prowadzącą w kierunku naszego celu – jeziora Drążynek. Ścieżka prowadziła przez ciekawy, pofalowany teren porośnięty niezbyt wiekowym drzewostanem. Niestety wiele roślin, już o tej porze było po porze kwitnienia. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy niewielkim zagłębieniu terenu, z młodym olsem, znaleźliśmy tu m.in. ciekawą roślinę – kopytnik pospolity i chrząszcza – zbójcę gajowego, zwanego też próchniaczkiem czarniawym, jednego z największych przedstawicieli rodziny kusakowatych, bardzo bogatej w gatunki. Chyba wszyscy z rezerwą patrzyli na jego szybkie ruchy i bojową postawę z szeroko rozstawionymi, potężnymi żuwaczkami. Z takim jegomościem lepiej nie zadzierać! Następnie, dotarliśmy do rozwidlenia dróg. Po drodze omówiliśmy kilka znalezionych roślin, w tym paproci i mszaków. Aby wejść na jedną ze ścieżek, musieliśmy ominąć spory, zwalony konar brzozy, który zagradzał nam drogę. I na tym konarze Maciej dostrzegł ciekawe śluzowce o intensywnej żółtej barwie. Jaki pech, że akurat nie było z nami Basi! Później, dzięki wysłaniu zdjęcia, dostaliśmy jednak informację, że był to wykwit zmienny!
Po chwili dało się słyszeć charakterystyczny głos kowalika. Choć samego ptaka nie udało się zaobserwować, Piotr zdecydował się jednak opowiedzieć o nim parę słów, gdyż ptaszek ma ciekawy zwyczaj obmurowywania wejścia do dziupli, którą zajął, aby utrudnić drapieżnikom dostęp do jaj lub piskląt. Już za chwilę oczom zebranych ukazał się szpaler żywotników olbrzymich a dalej daglezji. Na terenie Parku Krajobrazowego Promno, podobnie jak w Puszczy Zielonce, można znaleźć dość często drzewa obcego pochodzenia. Okazało się, że właśnie mamy do czynienia z miejscem, gdzie takich obcych przybyszów nie brakuje. Już za żywotnikami i daglezjami mogliśmy zobaczyć całą powierzchnię obsadzoną orzesznikiem pięciolistkowym. Również to drzewo pochodzi z Ameryki północnej. Co gorsza, mogliśmy się przekonać, że gatunek ten zaczął się rozprzestrzeniać na sąsiednie powierzchnie. Kilka egzemplarzy znaleźliśmy też nad samym jez. Drążynek, na terenie rezerwatu. Pomagaja mu w tym wiewiórki, które zasmakowały w jego jadalnych orzechach. Pomagają też, niestety ludzie, którzy zaciekawieni niecodziennym znaleziskiem, podnoszą orzechy z ziemi i przenoszą w inne miejsca – wyrzucając gdy im się znudzi. W pobliżu orzeszników, żywotników i daglezji, mogliśmy pokazać niecodzienne budki lęgowe, przeznaczone dla orzesznicy leszczynowej. Ten arcyciekawy, nadrzewny gryzoń, występuje w okolicach Promna i nigdzie indziej w Wielkopolsce! Jest więc naszym szczególnie cennym skarbem przyrodniczym i stał się jednym z naszych przyrodniczych symboli regionu Kasztelanii Ostrowskiej. Do tak drastycznego zaniku tego i pokrewnych gatunków przyczyniła się przede wszystkim gospodarka leśna, nie uwzględniająca potrzeb tych zwierząt. Gryzoń ten chętnie szuka schronienia w dziuplach, a przy ich braku buduje w gęstwinach kuliste gniazda z liści i traw. Budki lęgowe, mają za zadanie zwiększyć liczbę dostępnych schronień dla tego gryzonia. Na liściu jednego z orzeszników, udało się wypatrzeć ciekawy gatunek pająka – cofnika. Choć pająki zazwyczaj nie cieszą się sympatią ludzi, wśród naszych uczestników dało się zauważyć duże zainteresowanie. Małe rozmiary, żywe kolory i nietypowa sylwetka pająka, budziły powszechnie ciepłe odczucia. W ruch poszły aparaty fotograficzne i telefony ale cofnik nie jest najlepszym modelem – szybko ucieka i jest bardzo mały! W końcu dotarliśmy do celu naszej wycieczki – jeziora Drążynek. Okazało się, że z uwagi na czas naszej wycieczki, nie uda nam się jednak obejść całego rezerwatu. Przeszliśmy tylko kawałek wzdłuż jego północnych brzegów. Tu bowiem rośnie bardzo rzadko spotykany gatunek jarzębu – brekinia, zwana brzękiem. Okaz rosnący przy szlaku jest pomnikiem przyrody i jak na swój gatunek rzeczywiście jest okazały. Rezerwat chroni duże skupiska bardzo rzadkiej kłoci wiechowatej i roślinność torfowiskową. Dno zaś porastają bujne łąki ramienicowe. W pięknych starych grądach okalających jezioro zobaczyć można m.in. kruszczyki szerokolistne, należące do rodziny storczykowatych i wawrzynka wilczełyko, a wzdłuż północnego, dobrze nasłonecznioinego brzegu również wiele roślin światło i ciepłolubnych, jak pszeniec gajowy, dzwonki brzoskwiniolistne, traganek szerokolistny czy pajęcznica gałęzista. Niestety o tej porze roku więcej mogliśmy opowiedzieć niż pokazać. Zwróciliśmy uwagę na spore przeobrażenia w wyglądzie rezerwatu, jakie zaszły w ciągu kilku ostatnich lat. Wraz z przybyciem bobrów, niemal zniknęły z otoczenia jeziora krzewiaste wierzby, których gęstwiny uniemożliwiały wręcz dostrzeżenie jeziora. Na tych co się ostały widać jeszcze ślady siekaczy naszych największych gryzoni. Niestety, również Jezioro Drążynek i przylegającą do niego roślinność zaczął dotykać problem suszy. Zagrożona jest roślinność torfowisk a być może i samo jezioro. I tu jesteśmy wręcz bezradni. Żadna zastawka nie pomoże, skoro nie ma wystarczającej ilości opadów. Znad jeziora rozpoczęliśmy powrotną drogę, od czasu do czasu przystając, a głównie rozmawiając na poruszone tematy i dzieląc się wrażeniami. Chociaż nie wszystko poszło zgodnie z planem, cieszymy się z kolejnej udanej wycieczki i już planujemy kolejne.